Najpierw będzie króciutko o szczęściu. Św. Augustyn mówi, że każdy chce być szczęśliwy, ale na różne sposoby(jeden chce być cesarskim urzędnikiem, a drugi nie, ale obaj pragną szczęścia) - i tutaj się zgadzam, ok, niestety dalej Augustyn pisze:
"Ustrzeż jednak, Boże, serce spowiadającego się Tobie sługi Twego od mniemania, jakoby każda radość, którą
mógłbym odczuwać, prawdziwie mnie uszczęśliwiała. Jest
bowiem taka radość, której nie dostępują bezbożni, lecz
doznają jej tylko ci, którzy Cię czczą ze względu na Ciebie
samego, ci, których radością Ty sam jesteś. To właśnie jest
szczęściem: radowanie się w dążeniu ku Tobie, radowanie
się Tobą, radowanie się ze względu na Ciebie. To jest
prawdziwym szczęściem i nie ma szczęścia innego. Ci, któ-
rzy cokolwiek innego uważają za szczęście, dążą do takiej
radości, która nie jest prawdziwa. Ale nawet ich wola
nigdy się nie odwraca od jakiegoś wyobrażenia radości.
Nie jest więc pewne, że wszyscy ludzie dążą do szczę-
ścia. Ci bowiem, którzy nie szukają radości w Tobie, bę-
dącej szczęściem jedynym, w istocie nie pragną szczęścia.
Ale może jest tak, że wszyscy ludzie szczęścia pragną, lecz
ponieważ ciało pożąda przeciw duchowi, a duch przeciw-
ciału, skutkiem czego nie mogą czynić tego, czego chcą
ludzie osuwają się w to, co jest na ich miarę, i tym się za-
dowalają. "
I tutaj się nie zgodzę, a nawet wytknę Augustynowi jedną, bardzo ważną rzecz. Albowiem nie układa się argumentów do tezy, tylko tezę na podstawie argumentów. I Augustyn popełnił ten błąd, że do tezy, iż jedynym szczęściem(prawdziwym) jest Bóg, dobrał sobie argumenty, co stworzyło bełkot.
Kiedy czytałem "Świat Zofii" i omawiane były poglądy i tezy św. Tomasza pomyślałem: "lol, jaki głupek". Potem wiele razy spotykałem się z opiniami jaki to on nie był mądry, ale to i tak nie zmieniło mojego poglądu, choć zastanawiałem się: "czy coś mi czasem nie umknęło, że oni go tak chwalą, a dla mnie to głupek?". Dzisiaj przeczytałem:
"Co do poznania istoty Bożej, najpierw należy przyjąć, że Bóg jest. Człowiekowi rozumnemu rzuca się to w oczy. Spostrzegamy bowiem, że wszystko, co się porusza, przez co innego jest poruszane: to co niższe przez to co wyższe, na przykład [ciała] pierwiastkowe przez ciała niebieskie; w [ciałach] zaś pierwiastkowych to co mocniejsze porusza to, co jest słabsze; podobnie w ciałach niebieskich – niższe są poruszane przez wyższe. To zaś nie może iść w nieskończoność. Ponieważ zaś wszystko, co jest poruszane przez coś innego, stanowi jakby narzędzie pierwszego poruszającego – gdyby nie było pierwszego poruszającego, wszystko, co się porusza, byłoby narzędziem. Gdyby zatem ciąg poruszających i poruszanych szedł w nieskończoność, nie byłoby pierwszego poruszającego; wszystkie więc niezliczone [byty] poruszające i poruszane byłyby narzędziami. "
Z badań wiemy(nauka, wiedza), że to najmniejsze cząstki poruszają największe, to one tworzą największe i to najmniejsze cząstki są niezniszczalne(atomy), a nie na odwrót. Dziękuję, tyle o Głupku-Tomaszu.