Święty Anzelm ukuł teorię nazwaną przez Kanta "ontologicznym dowodem istnienia Boga". Podobno wielu próbowało go obalić, a żadnemu się nie udało. Ktoś musi być pierwszy ;)
Cytuję z książki L.Kołakowskiego "O co nas pytają wielcy filozofowie"(nawiasem mówiąc Kołakowski to mądry gość).
Czytamy tamże:
"Sam dowód, choć masą komentarzy obrósł, zrozumieć nietrudno. W streszczeniu mówi on tyle: Weźmy pod uwagę byt taki, iż większego odeń nie da się pomyśleć. Ktokolwiek usłyszy to wyrażenie - pisze Anzelm - pojmuje je, czyli ma je w swoim umyśle, choćby mądry nie był. Łatwo się przekonać, że byt taki pomyślany nie może być tylko pomyślany, ale musi istnieć prawdziwie: bo jeśli jest tylko w myśli, to można pomyśleć o nim także jako rzeczywiście istniejącym, a byt taki rzeczywiście istniejący jest czymś większym niż ten, co tylko w myśli istnieje. Innymi słowy, byt, od którego większego nie daje się pomyśleć, gdyby nie istniał rzeczywiście, byłby bytem takim, od którego większy daje się pomyśleć, czyli byłby czymś wewnętrznie sprzecznym, niemożliwym. Żeby sprzeczności uniknąć, przymuszeni jesteśmy uznać, że taki byt istnieć z konieczności musi."
To był Anzelm, który nie miał wątpliwości, że Bóg istnieje, miał pewność niezachwianą. A ja mam pewność, że Boga nie ma, ale o tym za chwilę.
Mój ulubieniec - Tomasz "Głupek" z Akwinu na pytanie dlaczego Bóg, który jest dobry, wszechmocny i posiada inne przymioty doskonałości(Kartezjusz poddaje w wątpliwość tezę, że warunkiem doskonałości jest istnienie, bo czy coś, co istnieje, jest doskonałe? A może jest doskonałe - gdy nie istnieje? Jest Pustką, o której mówią wszyscy mistycy?) stworzył świat, skoro nie mógł "żadnego braku cierpieć, żadnej potrzeby czegoś innego odczuwać, ale zaspokojony był w swojej pełni i doskonałości" odpowiada: "dobro ma przyrodzoną skłonność, by się rozprzestrzeniać i więcej dobra tworzyć".
Te dwa cytaty(nie lubię cytować - są długie i mojego tekstu jest mniej niż cytowanego, ale cóż) pozwolą mi udowodnić, że Boga nie ma.
Załóżmy, że Bóg istnieje. Jest wszechmocny i jako że jest dobry, to dobra więcej chce tworzyć. Stworzył świat. Tylko dlaczego tak mało? Czymże jest świat, który możemy smakować przy Bogu. Niczym. Więc może stworzył wiele światów, tyle, że nie potrafimy sobie takiej liczby wyobrazić? Możliwe, ale nawet jeśli stworzył ich tak wiele, to i tak nie "zaspokoją" tendencji jego dobra do rozprzestrzeniania się. Więc cóż mogło by to dobro zaspokoić? Tylko istota równie potężna jak Bóg, albo i nawet potężniejsza. Czy Bóg, jako że jest wszechmocny, mógłby stworzyć istotę od siebie potężniejszą? Jeśli tak, to nie byłby bytem, o którym mówi Anzelm, i ten potężniejszy byt stworzony też musiałby stworzyć byt, który jest potężniejszy od niego. Jeśli nie, to nie jest wszechmocny i to "dobro", które tworzyłby w tak małych ilościach byłoby niczym przy jego absolucie.
Z tych dwóch cytatów i poczynionych przeze mnie dywagacji jasno wynika, że nie ma Boga. Obaliłem także ontologiczny dowód na jego istnienie, co nie udało się niezmierzonej ilości Myślicieli przede mną.
Zjadam ich na śniadanie.
1 komentarz:
Chciałem napisać Ci w komentarzu, ale w końcu napisałem to na swoim rzadko odwiedzanym blogu, bo się wywód zrobił grubszy:
http://zpodlogi.blogspot.com/2012/04/dowod-na-bednosc-dowodu.html
Prześlij komentarz