poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Wola kosmiczna i (nie)istnienie

Po ostatnim wpisie chwyciłem po Kołakowskiego i naszła mnie - już nie pierwszy raz, zaznaczam - refleksja. Refleksja o... w sumie nie wiem o czym.

Napisałem notkę, otwieram książkę - A. Schopenhauer, potem Kierkegaard, i na końcu Nietzsche. Szczególnie zwracam uwagę na pierwszego i ostatniego, bo z Kierkegaardem to jest inna bajka - jak z Gombrowiczem trochę, tak to mi się kojarzy. Zacznę od końca: Nietzschem(tak to się odmienia?) się nie będę zajmować(bynajmniej nie teraz), ale koncepcja dość ciekawą jest. Kierkegaard - jak mówiłem - Gombrowicz. Niby sam mówi, że nie filozof i pogarda dla filozofii - ale jakieś koncepcje ciekawe przedstawia i chcąc - nie chcąc - filozofem jest. Natomiast Schopenhauer mówi, że wola jest bezinteresowna i w ogóle "bez" i ta wola sama sobie jest, z siebie sama i nawet nie to, że ona (nie)boską jest, ale w ogóle sama. I z tej woli powstał świat. Z woli tej woli znaczy. Mnie to się wydaje, że ta jego wola, to boska wola jest, ale on to nazwać inaczej chciał, tak "na przekór", tylko po co ta wola świat zrobiła? Ano tu jest pytanie i (nie)istnienie tego świata i nas Kołakowski skwitował tak, że dla kogo to lepsze niby jest? Dla ludzi to (nie)istnienie? Dla Kołakowskiego może (nie)istnienie dla ludzi na pewno nie jest dobre, a ja bym to kwestionował, bo (nie)istnienie lepszym by dla ludzi było - bo gdyby "nie było niczego", to kto by żałował? No nikt raczej, bo żeby żałować (nie)istnienia, trzeba istnieć wpierw, a gdy się wpierw nie istnieje, to w czym problem?

Cytuję pytanie Kołakowskiego:
"Czy powiedzenie, że lepiej by było, gdyby świat nie istniał , ma sens jakiś, czy też jest całkiem niedorzeczne: lepiej dla kogo? Nie dla nas, skoro nas by nie było. Nie dla woli kosmicznej, bo dla niej nic nie może być lepsze albo gorsze. Więc lepiej w ogóle? Cóż to znaczy? A jeśli powiedzenie jest absurdalne, czy równie absurdalna jest jego negacja, czyli powiedzenie: "dobrze, że świat istnieje"?"

I tak się oto dziwuję, że coś, co było(jest) połączone z tym moim poprzednim wywodem akurat poznaję bo jego napisaniu. Ciekawe te rzeczy są, bo to już nie pierwszy raz, gdy się tak dzieje.

No i nie o Bogu i jego (nie)istnieniu :D




Brak komentarzy: