Jak ktoś czytał "całego Eragona"(serię) to wie, że Galbatorix był zły(nie dla siebie - w swoim przekonaniu) i chciał Eragona na swoją stronę przeciągnąć, i wtedy już nikt nie walczyłby z nim, i byłby nowy porządek świata. Eragon jednak walczył(z nim) i w części 4 tomie 2gim Eragon z Galbatorixem się spotyka w walce. Galbatorix to jest przekoks i co by nie wykombinowali(Eragon nie był sam dlatego liczba mnoga), to zawodziło. Nie ma mocnych na niego(Galbatorixa). Nawet moc 100 smoczych serc(Eldunari) nie pomogła. Żadna magia nie działała, zero luk w jego obronie. No nie działało nic i Galbatorix o tym wiedział, i wiedzieli i oni. On tylko nie wiedział dlaczego się stawiają, skoro jego nowy świat będzie taki piękny. Eragon w końcu się z tej bezsilności prawie "poddał" i tylko chciał tego, żeby Galbatorix zrozumiał, że to co robił jest złe. No i rzucił czar i te 100 smoczych serc się dorzuciło do czaru. Czaru zrozumienia.
I wtedy Galbatorix zrozumiał. Zrozumiał i przegrał.
I to nie jest tak, że przegrał, bo zrozumienie do przegranej prowadzi, o nie. Tylko że bez zrozumienia się błądzi. I dużo osób jest niby takich mega(mądrych), a warto wspomnieć, że Eragon słaby też nie był, bo miał za sobą(i ze sobą też, przy sobie znaczy) dużo różnych power up'ów, i wiedzą wszystko niby(dużo osób), i jak się coś mówi to nie ma opcji, żeby im przemówić do rozsądku, no nie idzie po prostu. Oni wiedzą. Wiedzą swoje.
Eragonem to ja nie jestem i czaru zrozumienia też nie rzucę i choćbym nawet błagał na kolanach: "zrozumcie wreszcie" i szlochał i walił głową o ziemię i nie wiadomo co jeszcze, to nie zrozumieją. No po prostu nie.